BRONIĄC WYBRZEŻA, MIESZKAŃCY BRONIĄ SWOICH PRAW DO DOBREGO ŻYCIA W PRZEMYŚLU.
Wybrzeże nad Sanem to wyjątkowe miejsce, w którym możemy realizować nasze fundamentalne, życiowe potrzeby. Widzimy to na codzień, obserwując aktywność różnych grup mieszkańców. Wystarczy krótki spacer deptakiem nad Sanem, by zauważyć biegaczy, spacerowiczów, matki z dziećmi, przedszkolaków, osoby z psami, zakochanych, grupki rozmawiających ze sobą osób, osoby z niepełnosprawnościami, artystów, młodzież, wędkarzy etc. To miejsce, którego ukształtowanie i położenie pozwala nam realizować tę pożyteczną i piękniejszą część życia. Broniąc Wybrzeża, bronimy więc naszych praw do dobrego życia w Przemyślu.
Liczyliśmy na dialog i współpracę z lokalną władzą. Niestety konstruktywna krytyka zaproponowanych przez miasto rozwiązań – oparta na dokumentach, do których uzyskaliśmy dostęp – została błędnie odczytana jako atak. Od dłuższego czasu mierzymy się więc z kontratakiem. Nie jest to coś, o czym marzyliśmy, ale z drugiej strony taka konfrontacja obnaża styl zarządzania miastem. Styl, do którego mamy wiele zastrzeżeń. Jak w soczewce pokazuje braki, słabe standardy, akcyjność, fasadowość działań i wynikające z tego niebezpieczeństwa.
NIE CHCEMY POWTÓRKI Z RYNKU, KIEDY TO MIESZKAŃCY PRZEZ DŁUŻSZY CZAS PRZEBUDOWY MOGLI ZDECYDOWAĆ TYLKO O TYM, Z KTÓREJ CZĘŚCI PŁOTU ZAGLĄDNĄ DO ŚRODKA.
W rezultacie, finalnie musieli przyjąć rzeczywistość, która nie wszystkim się podoba i nie wszyscy rozumieją jej sens. W przypadku Rynku zabrakło rozmowy o tym, jakie funkcje tego miejsca są dla nas ważne, co chcemy osiągnąć proponując przebudowę tej przestrzeni. Podobnie jest z Wybrzeżem. Prezydent godzinami opowiada o naprawie kanalizacji, ale nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy chce zachować lub ulepszyć rekreacyjny i integracyjny charakter Wybrzeża, czy chce jednak – za pomocą podkopów pod mostem kolejowym i pod mostem Orląt – zwiększyć dostępność tego miejsca dla samochodów. Widzimy tu podstawowy problem w zarządzaniu miastem: nieumiejętność formułowania i przekazywania głównych idei, leżących u podstaw ważnych decyzji. Widzimy poszczególne działania, ale nie rozumiemy, jaki główny cel im przyświeca. Widzimy też niechęć do konsultowania proponowanych zmian z mieszkańcami. Głos mieszkańców – w ramach ich prawa do partycypacji społecznej – nie może dotyczyć jedynie szczegółów, typu kolor barierek. Przemyślanie muszą mieć prawo do współdecydowania o priorytetowych sprawach dotyczących jakości ich życia.
MAMY PRAWO WYRAŻAĆ OPINIE, W TYM PRAWO DO KONSTRUKTYWNEJ KRYTYKI WŁADZ LOKALNYCH.
Naszą rolą, podobnie jak rolą innych organizacji społecznych, jest m.in. poznawanie rozwiązań i dobrych praktyk stosowanych w innych miastach, edukowanie współobywateli i poszerzanie ich świadomości. Tak, byśmy wszyscy – uzbrojeni w rzetelną wiedzę – mogli domagać się od władz, które wybraliśmy, poważnej debaty o wizjach i celach strategicznych a nie tylko o szerokości jezdni. Naszym celem nie jest wchodzenie w konfrontację z władzą, lecz dialog i współpraca. Chcemy mieć prawo wyrażać opinie, w tym prawo do konstruktywnej krytyki władz lokalnych. Chcemy wprowadzenia najlepszych standardów zarządzania, tak by nie dopuścić do trwonienia naszego lokalnego dziedzictwa. Chcemy, by to mieszkańcy współdecydowali o najważniejszych zmianach w mieście, bo władze szybko się zmieniają, a wprowadzone w Rynku czy na Wybrzeżu zmiany zostaną z nami na dziesięciolecia.